tłum. Maciej Pawlak
Parę słów tłumacza o sobie: Namiętny czytelnik i zapalony tłumacz, wiecznie siedzący w książkach, chyba że akurat podżera z lodówki. W tłumaczeniu, jak i w życiu, lubi jeździć po bandzie i najlepiej sprawdza się w tłumaczeniu tekstów nieparlamentarnych. Amator dobrej kuchni i mocnego uderzenia, doktorant i przekładofil związany z wydawnictwem Fabryka Słów.
„Myślałem, myślałem i wymyśliłem, że najlepszym sposobem na ugaszenie ognia jest dolanie doń oliwy…”
– Jack Harp
Tłumacz o narratorze: Jack Harp to wykolejeniec i ladaco, choć trafniej byłoby powiedzieć: skurwiel pierwszej wody. Trudno go nazwać łotrem o gołębim sercu, bo żeby mieć gołębie serce, najpierw trzeba by mieć serce. Harp nie dość, że nie ma serca, to na dodatek nie patrzy w serce, a jedynie tam, gdzie może go czekać jakaś korzyść. Harp to pies na baby (czy to portowa kurtyzana, czy młoda Aborygenka, czy żona dowódcy), samouk-hobbysta (tam most zbuduje, tu chałupę postawi) i kontemplujący trudy życia filozof amator (patrz wyżej). To cwaniak i pechowiec idący przez świat okuty (żeby nie powiedzieć: zakuty) pancerzem wrodzonego optymizmu, ale i potrafiący przyłożyć, jak go kto rozsierdzi (patrz niżej). To postać wprost stworzona do tego, by pisać o niej książki, czego z powodzeniem dowiódł Kneale.
Śledź!